O wyzwaniach stojących przed robotyzacją w XXI wieku mówi Wojciech Łaś, inżynier ds. rozwoju biznesu w polskim oddziale Mitsubishi Electric.
Każda rewolucja przemysłowa, której celem było wyeliminowanie pracy ludzi przez maszyny, wywoływała zwykle niezadowolenie robotników. Francuscy tkacze w tryby zautomatyzowanych krosien wrzucali swe buty, saboty, skąd wzięła się nazwa sabotaż na określenie procesu niszczenia środków produkcji. Czy robotyzacja procesów technologicznych także może wywołać niechęć do najnowszej generacji maszyn?
Również współcześnie zdarzają się przypadki umyślnego utrudniania pracy lub wręcz uszkadzania stanowisk zrobotyzowanych. Na szczęście są to przypadki marginalne. Należy zrozumieć niechęć ludzi widzących, że pracę, którą dotychczas wykonywali, przejmują roboty. Dlatego bardzo ważna jest edukacja i wyjaśnianie skutków robotyzacji. Świetnym przykładem są wspomniani tkacze. Porównując początek i koniec XIX wieku, zatrudnienie w przemyśle włókienniczym wzrosło stukrotnie! Podobnie roboty nie tylko zwiększają zatrudnienie, ale też poprawiają warunki pracy ludzi, wyręczając ich w niebezpiecznych czy monotonnych czynnościach. Pozwalają na lepsze wykorzystanie potencjału pracowników.
Roboty przemysłowe są nieodłącznym elementem rozwoju technologicznego. Inwestycje w robotyzację przynoszą wiele korzyści. Jednak przeciwnicy automatyzacji procesów przemysłowych upatrują w tym wręcz chęci wyeliminowania człowieka z rynku pracy.
Przede wszystkim obecnie problemem w Polsce jest coraz bardziej odczuwalny brak rąk do pracy. Wobec tego stosowanie robotyzacji przechodzi z kategorii „czy” do „jak”. Jest to zresztą problem większości krajów rozwiniętych, z którymi liderzy robotyzacji, jak Niemcy czy Japonia, zmagają się od lat.
Jednak nawet jeśliby rozważyć w pełni zautomatyzowaną fabrykę, gdzie maszyny pracują przy zgaszonych światłach, ciągle są to tylko pozory. Urządzenia wymagają chociażby regularnych przeglądów i serwisowania. Ktoś też musi te maszyny zbudować i zaprogramować, a później przezbrajać w przypadku zmian w produkcji. Całkowite wyeliminowanie ludzi z rynku pracy pozostaje więc w sferze science-fiction.
Jak w takim razie będzie wyglądała przyszłość człowieka i jego koegzystencja z robotami w zakładach produkcyjnych?
Wizją realizowaną przez Mitsubishi Electric jest synergia w wykorzystaniu pracy ludzi i maszyn. Świetnym przykładem są nasze fabryki w Japonii, gdzie zamiast próbować całkowicie wyeliminować człowieka z procesu produkcyjnego, staramy się go wykorzystać w jak najlepszy sposób i wspomagać automatyzacją. I tak na przykład załadunek większych komponentów, czy też co bardziej skomplikowany montaż jest realizowany ręcznie. Wykorzystywana jest tutaj większa elastyczność ludzi i ich zdolność do reagowania na nieprzewidziane sytuacje. Są oni jednak wspomagani systemami Pokayoke, które ułatwiają pracę operatorów, chociażby przez sygnalizację właściwych komponentów do pobrania i wyświetlanie szczegółowych instrukcji danej operacji. Dzięki temu minimalizuje się również błędy popełnianie przez ludzi. Każda operacja jest również monitorowana i wysyłana do nadrzędnego systemu zarządzania produkcją. Pozwala to na lepsze zarządzanie jakością i samą produkcją. Z drugiej strony roboty przejęły operacje monotonne i powtarzalne. Również kontrola jakości odbywa się w sposób zautomatyzowany przy użyciu między innymi systemów wizyjnych czy czujników siły.
Czy to oznacza, że roboty i ludzie pracują ramię w ramię?
Coraz częściej tak. Obecnie mocnym trendem w robotyce są tzw. roboty kolaborujące. Są one zaprojektowane z myślą o współpracy z człowiekiem. Niestety niesie to za sobą pewne ograniczenia, jak choćby wydajność i precyzja. Mitsubishi Electric promuje rozwiązanie bazujące na standardowych robotach przemysłowych. Przy zachowaniu wysokiej precyzji i powtarzalności nasze roboty mogą oferować również współpracę z człowiekiem. Wystarczy do naszego modułu bezpieczeństwa – Melfa SafePlus – podłączyć odpowiednie kurtyny lub skanery bezpieczeństwa. Dzięki nim robot jest w stanie pracować ze stuprocentową wydajnością, natomiast jeśli operator wchodzi w jego przestrzeń roboczą, robot zwalnia lub zatrzymuje się, aby zlikwidować zagrożenie dla człowieka. Rozwiązanie to pozwala na jednoczesne zachowanie wysokiej wydajności i bezpieczeństwa.
Czy takie zastosowanie robotów nie budzi obaw?
Oczywiście zaufanie maszynie może sprawiać na początku wątpliwości. Jednak wszystkie funkcje związane z bezpieczeństwem spełniają wyśrubowane normy. Również sami operatorzy szybko przełamują wątpliwości związane z pracą w bezpośrednim sąsiedztwie robota, tworząc zgrane zespoły. Świetnie to pokazuje, że roboty są uzupełnieniem i pomocą dla człowieka, a nie jego zastępstwem.
Skąd więc obawy o utratę pracy?
Są to raczej obawy zmiany. Jak pokazuje historia i przykłady innych gospodarek, rozwój automatyzacji, a w tym robotyzacji, niesie wzrost zatrudnienia w przemyśle. Nie da się jednak uniknąć zmian w strukturze zatrudnienia i rodzaju wykonywanych prac. Coraz więcej ludzi jest potrzebnych do obsługi maszyn, niż do bezpośredniego uczestniczenia w procesach produkcyjnych. Na szczęście współczesne metody obsługi i programowania stają się coraz bardziej przystępne. W przypadku robotów są to na przykład ciągle rozwijające się sposoby graficznego programowania, niewymagające zaawansowanej wiedzy i przystępne dla każdego. Wszystko to sprawia, że ludzie wykonujący do tej pory ciężką, fizyczną pracę mogą łatwo być przeniesieni do obsługi maszyn, która jest znacznie lżejszą pracą. Wykorzystuje jednak ciągle najmocniejszą stronę ludzi – ich umysły. Warto też zaznaczyć, że często jest to również praca lepiej płatna.
Są jednak liczne dziedziny życia, w których robotów nie da się wykorzystać równie efektywnie, jak w przemyśle. Do nich należą np. edukacja, służba zdrowia, opieka nad ludźmi starszymi itp. Czy i w tych dziedzinach nie da się wykorzystać robotyzacji, przynajmniej częściowo?
Oczywiście, że się da. Wystarczy wspomnieć o robocie Pepper, którego można spotkać przy wejściach wielu sklepów i biur na świecie, a szczególnie w Japonii. Jest on w stanie odpowiedzieć na proste pytania czy wskazać drogę. Również w Japonii trwają prace nad coraz bardziej zaawansowanymi robotami wspomagającymi osoby starsze. Są one w stanie dostarczać odpowiednie leki, pomagać w poruszaniu się, czy choćby po prostu dotrzymywać towarzystwa. Robotyka wykroczyła już dawno poza fabryki. Nie oznacza to jednak, że musimy się spodziewać scenariusza rodem z filmu „Terminator”. Roboty pozostają ciągle pod kontrolą ludzi.
Wspominał Pan, że w procesie robotyzacji ważna jest edukacja. Jak Mitsubishi Electric współpracuje z uczelniami w Polce?
Staramy się aktywnie uczestniczyć w procesie edukacji, nie tylko doszkalając obecnych pracowników przemysłu, ale również przygotowując kolejne pokolenia. Sam zacząłem przygodę z Mitsubishi Electric od praktyk, a potem stażu w trakcie studiów. Pracę inżynierską i magisterską pisałem w oparciu o sprzęt udostępniony mi przez Mitsubishi Electric. Nie ograniczamy się oczywiście tylko do programu stażów. Regularnie studenci z całej Polski odwiedzają nasze biuro w Balicach, gdzie mogą zapoznać się z naszymi technologiami i najnowszymi trendami w automatyzacji. Do tego dochodzą też szkolenia i warsztaty. Bierzemy również udział w IAESTE Case Week, największym cyklu warsztatów inżynierskich w Polsce. Roboty Mitsubishi Electric są też obecne w pracowniach wielu uczelni w całej Polsce, gdzie młodzi ludzie mogą poznawać nasze technologie, które później mogą spotkać w zakładach pracy.
Jakie kompetencje powinniśmy rozwijać, by efektywnie i z pożytkiem wykorzystać możliwości, jakie stwarza automatyzacja i robotyzacja?
Przyszłością są naturalnie zawody związane z programowaniem, jednak łatwość programowania robotów staje się coraz większa, dzięki czemu automatyzacja i robotyzacja staje się dziedziną przystępną dla każdego. Wystarczy odrobina chęci i otwartość na nową wiedzę. Jak z kolei wychować inżyniera? Kupić mu klocki Lego:) Szczególnie serię Mindstorm, która pozwala na budowanie robotów i programowanie ich w sposób przystępny nawet dla dzieci. Ogólnie rynek robotów hobbystycznych rozwija się bardzo dynamicznie. Ich wykorzystanie w edukacji, połączone z jak najwcześniejszą nauką programowania, pozwoli przygotować młode pokolenie na zmiany w rynku pracy związane z automatyzacją i robotyzacją.